Co się dzieje z wróblami? Naukowcy bacznie je obserwują
W dużych polskich miastach populacja wróbla skurczyła się o 30 procent. W Warszawie w ciągu ostatnich lat ubyło nawet 40 proc. wróbli. Jakie są tego przyczyny? I jakie mogą być skutki?
W ciągu czterech dekad populacja wróbla na świecie spadła o 247 milionów – wynika z badania przeprowadzonego przez BirdLife International i Czeskie Towarzystwo Ornitologiczne. Najbardziej ucierpiał wróbel domowy, który stracił połowę populacji, natomiast jego bliski krewny, wróbel drzewny, odnotował spadek o 30 milionów ptaków. Co się dzieje?
Spadek populacji wróbli
Jak podaje „Gazeta Pomorska”, w Polsce zaledwie w ciągu dwóch dekad ubyło 1,5 mln wróbli. Szacuje się, że w dużych aglomeracjach jak Bydgoszcz czy Toruń zniknęło 30 proc. wróbli, a w Warszawie – nawet 40 proc.
Przyczyną spadku populacji wróbla jest zmiana praktyk rolniczych – utrata siedlisk w związku z ekspansją rolniczą i stosowanie nawozów chemicznych wybijających owady – ale, jak przyznają naukowcy, przyczyny kurczenia się populacji wróbla w miastach, wciąż nie są do końca poznane.
„Prawdopodobnie obejmują niedobory żywności, choroby takie jak ptasia malaria i zanieczyszczenie powietrza” – pisze „The Guardian”.
Wśród przyczyn spadku populacji wróbli w miastach wymienia się głównie:
- dwutlenek azotu (niska masa urodzeniowe piskląt – mniejsza przeżywalność),
- termomodernizację budynków (utrata siedlisk),
- koszenie trawników (brak ziaren),
- opryski (brak owadów),
- koty wychodzące.
Inne gatunki pospolitych ptaków, których populacje skurczyły się na przełomie XX i XXI wieku to: pliszka żółta (97 mln mniej), szpak (75 mln mniej), skowronek (68 mln mniej).
Spadek populacji ptaków może odbić się na plonach. Na przełomie lat 50. i 60. XX w. w Chinach, w ramach akcji zwalczania czterech plag (szczury, wróble, komary i muchy), wytępiono prawie wszystkie wróble, co rok później poskutkowało plagą szarańczy. W kraju zapanowała trzyletnia klęska głodu (1959-61), w wyniku której zmarło ok. 30 mln ludzi.
Źródło: Radio ZET, The Guardian, Gazeta Pomorska
Tu się dzieje
