Dramat na polach i w sadach. "To nie były przymrozki, tylko prawdziwe mrozy"

REKLAMA
Anna Gmiterek-Zabłocka
W wyniku mrozów część plantacji malin, agrestu czy jabłek na Lubelszczyźnie jest kompletnie zniszczona. - Niektóre plantacje są wymrożone w prawie 90 procentach - alarmują sadownicy i domagają się pomocy ze strony państwa.
REKLAMA

Paweł Jaruga ma plantację owoców jagodowych na Lubelszczyźnie. - Mieszkam w zagłębiu, gdzie jest sporo krzaków malin, agrestu i innych owoców. Mówi się, że mieliśmy w ostatnim czasie przymrozki. Nie, to nie były przymrozki, to były prawdziwe mrozy. W niektórych miejscach ten mróz sięgał nawet minus 11 stopni przy gruncie, więc skala problemu może być ogromna - mówi.

REKLAMA

Podkreśla, że to, co dzisiaj wisi na krzaku, jutro może być już pod krzakiem, a zielone liście, które były jeszcze kilka dni temu, lada moment pospadają. Przekonuje, że sadownicy próbowali różnych sposobów, by swój dobytek chronić. Przykładowo - palili ogniska i stosowali oddymianie. Wszystko po to, by rośliny choć trochę "ogrzać".

Sadownicy chcą wsparcia rządu

Nie w każdym przypadku okazało się to skuteczne. Dlatego sadownicy apelują do państwa o wsparcie. - Potrzebne są rekompensaty - mówili w tym tygodniu w Sejmie.

- Rządowe wsparcie jest konieczne - przekonywał prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek. - W powiecie opolskim niektóre uprawy sadownicze, na przykład czereśnie, wiśnie, jabłonie czy maliny są wymrożone w prawie 90 procentach. Podobnie jest w powiecie kraśnickim - wyliczał. - Pamiętajmy, że z jednej strony wpłynęły do nas ogromne ilości złej jakości towarów [z Ukrainy - red.], w tym malin. (...) Z drugiej strony teraz mamy mrozy. Tym ludziom trzeba pomóc - mówił w Sejmie.

Na Lubelszczyźnie, w części gmin, już rozpoczęło się szacowanie strat. Specjalne gminne komisje odwiedzają pola i sady, by sprawdzić, jak bardzo mrozy dotknęły poszczególne plantacje. Zasada jest taka, że niezwłocznie po stwierdzeniu szkód w gospodarstwie rolnym w wyniku przymrozków - rolnik powinien poinformować o tym urząd gminy właściwy ze względu na położenie swojego pola czy sadu.

REKLAMA

Jędrejek zwrócił uwagę na jeszcze jeden problem. - W wielu przypadkach nie było woli ubezpieczenia ze względu na anomalie pogodowe, choć ubezpieczyciele wiedzieli, że było ryzyko tych przemarznięć - powiedział prezes Izby Rolniczej z Lublina.

Potwierdził to Sebastian Huber, prezes Stowarzyszenia Lubelskich Producentów Malin. - Już wcześniej widać było, że część tych malin nie wytrzyma niskich temperatur. Nastąpiło porażenie mięśniowe liści, zatrzymały się też soki w łodygach. W efekcie, w całych kwaterach naszych plantacji, mieliśmy po prostu puste kije - mówił rolnik z Lubelszczyzny. I dodał, że trzeba pamiętać, że to właśnie ten region - a w szczególności powiaty opolski i kraśnicki - to zagłębie malinowe. - My produkujemy ponad 60 procent całej polskiej produkcji. Straty są naprawdę duże - podkreślił.

Co zrobi rząd?

Rząd na razie nie składa jasnych deklaracji. - Wszystko monitorujemy, będziemy oceniać i jesteśmy w stałym kontakcie między innymi ze Związkiem Sadowników Polskich oraz z innymi organizacjami, które zrzeszają ogrodników, aby mieć pełen obraz, jaki jest zakres strat - powiedział w czwartek minister rolnictwa Czesław Siekierski.

Nie wiadomo jednak, jaką dodatkową pomoc rząd przeznaczy dla rolników. Na razie przekazano jedynie informacje o dopłatach do zbóż. - Jest to pomoc związana ze skutkami wojny rosyjsko-ukraińskiej i zmianami, które dotknęły polski rynek. W szczególności związanymi z otwarciem granic celnych UE, nadmiernym napływem ukraińskiego zboża na polski rynek oraz destabilizacji polskiego rynku w ostatnich dwóch latach - podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec.

REKLAMA
Czy rząd powinien pomóc sadownikom?
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory