Trwa ładowanie...

Setki oburzonych osób piszą do Glińskiego. Domagają się wyjaśnień

Aktywistki Strajku Kobiet napisały list otwarty do ministra kultury Piotra Glińskiego. Ich apel poparło już ponad tysiąc osiemset osób, w tym wielu znanych przedstawicieli życia publicznego. Sygnatariusze zarzucają rządzącym "defraudację kultury" i sprowadzanie jej do "prymitywnego narzędzia propagandowego". Tak postrzegają milionowe dotacje dla narodowców w ramach Funduszu Patriotycznego.

Piotr GlińskiPiotr GlińskiŹródło: AKPA, fot: Filip Radwański
d2mn4xa
d2mn4xa

Kiedy ogłoszono wyniki konkursu grantowego w ramach Funduszu Patriotycznego, stało się jasne, że jego największymi beneficjentami staną się organizacje narodowców. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem 14 aktywistek Strajku Kobiet, które przed kilkoma laty zostały pobite i znieważone, gdy stanęły z transparentem "Faszyzm Stop" na trasie Marszu Niepodległości. Ich list poparło już ponad tysiąc osiemset osób, w tym paruset znanych przedstawicieli życia publicznego (wśród nich są m.in. reżyserka Agnieszka Holland, aktorka Maja Komorowska, pisarka Hanna Krall, duchowny Wojciech Lemański, publicystka Paulina Młynarska, historyk Jan Grabowski czy scenografka i uczestniczka Powstania Warszawskiego Krystyna Zachwatowicz-Wajda).

Fundusz Patriotyczny powstał z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego i ministra kultury Piotra Glińskiego wiosną tego roku. Jego obsługą zajmuje się Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej. Autorkami listu otwartego do ministra kultury są kobiety, które 11 listopada 2017 r. zostały zaatakowane podczas organizowanego przez Roberta Bąkiewicza Marszu Niepodległości, za co zostały oskarżone o "zakłócanie legalnego zgromadzenia". Proces wygrały. "Sąd stwierdził, że nie można obywatelom zakazać pokojowego protestu w ważnej społecznie sprawie, tj. głośnego mówienia NIE niesłychanie groźnym zjawiskom" - piszą aktywistki.

Zobacz: Marsz Niepodległości 2020. Szef NSZZ Policjantów Rafał Jankowski o Robercie Bąkiewiczu

Teraz kobiety patrzą, jak rząd hojnie dotuje związane z Robertem Bąkiewiczem organizacje narodowe, które są największymi beneficjentami ogłoszonego niedawno rozstrzygnięcia pierwszego konkursu grantowego dla "prawdziwych patriotów" i nie jest to jedyne wsparcie finansowe, jakie organizacje narodowców dostały za rządów PiS.

d2mn4xa

"Chcemy, żeby poniższe wybrzmiało wyraźnie, by minister Gliński usłyszał to: w ten sposób realizowana 'polityka historyczna' jest de facto defraudacją kultury i sprzeniewierzeniem jej pozytywnego, inkluzywnego i różnorodnego dziedzictwa. Jest jej zakłamywaniem i redukowaniem do prymitywnego narzędzia propagandowego, obliczonego na realizowanie groźnych politycznych celów" - piszą w liście do Glińskiego.

"Chcemy, by szef resortu nadzorującego polską kulturę wiedział, że każda publiczna złotówka przekazana organizacjom promującym zbrodnicze ideologie jest tragicznym działaniem na szkodę obywateli Polski. Niszczy ich prawa do obcowania z kulturą, która nie rozpowszechnia treści wrogich wobec określonych grup społecznych. Panie ministrze, czy jest Pana życzeniem zapisanie się w historii jako promotor idei faszystowskiej? Czy jest Pan gotów wziąć odpowiedzialność za to, że publiczne pieniądze zostaną użyte – jak wskazuje wieloletnia praktyka Marszu Niepodległości organizowanego przez Roberta Bąkiewicza – na przemoc, zastraszanie, szkolenia z obsługi broni, materiały pirotechniczne, podpalanie mienia, materiały propagandowe promujące mowę nienawiści i eksterminację "wrogów ojczyzny"? Jaki to ma związek z kulturą? Żądamy wyjaśnień!" - domagają się dalej.

"Pora postawić skuteczną tamę zjawisku brunatnienia przestrzeni publicznej. Wszyscy mamy prawo żyć w kraju, który nie będzie przypominał najbardziej ponurych kart historii XX wieku" - kończą swój apel, który wciąż można podpisywać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2mn4xa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2mn4xa