Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

Echa wywiadu szefa NBP dla "FT". Eksperci: To szykowanie gruntu pod podwyżki stóp

622
Podziel się:

Drożyzna w Polsce szaleje, ale według Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, nie ma powodów do obaw. Mimo to po raz pierwszy nie wykluczył on podwyżki stóp procentowych w tym roku. Eksperci uważają, że tak się właśnie stanie. A efekty odczujemy wszyscy.

Echa wywiadu szefa NBP dla "FT". Eksperci: To szykowanie gruntu pod podwyżki stóp
Zdaniem ekspertów bank centralny nie powinien zwlekać z podjęciem działań (East News, Tomasz Jastrzebowski)

Przypomnijmy: szef NBP na łamach "Financial Times" poinformował, że dane o inflacji w Polsce na razie nie są niepokojące, mimo że wysokość inflacji w Polsce jest obecnie drugą co do wielkości w UE.

Według prezesa NBP inflacja w Polsce ma charakter przejściowy i jest skutkiem zewnętrznych czynników, w tym m.in. wzrostu cen paliw. Szef NBP nie wykluczył jednak podjęcia działań jeszcze w tym roku, jeśli "w ciągu kilku kwartałów wzrost cen będzie napędzany przez czynniki popytowe".

Co to oznacza w praktyce? Eksperci, których poprosiliśmy o komentarz, zgodnie twierdzą, że inflacja już nie jest zjawiskiem przejściowym i pozostanie z nami na dłużej. Bank centralny nie powinien więc zwlekać z podjęciem działań i powinien zacząć podnosić stopy procentowe. Dlaczego?

Od nich zależy bowiem m.in. oprocentowanie kredytów: im wyższe stopy, tym wyższe odsetki, a więc mniej chętnie się zadłużamy. Żyjemy mniej rozrzutnie, przez co podwyżki cen powinny wyhamować.

- Problem w tym, że jeżeli będzie to długotrwały trend, to koszty walki z wyższą inflacją w przyszłości będą większe, niż gdyby podjęto ją teraz - twierdzi ekonomista Marek Zuber.

Zobacz także: Biznes ma plan na czwarta falę. "Bunt na pokładzie"

Według niego ewentualne podwyżki stóp procentowych, jeżeli do nich dojdzie, w przyszłości będą wyższe, niż gdyby wprowadzono je obecnie. - To będzie oznaczało droższy pieniądz, a tym samym także m.in. kredyty i pożyczki, co odczujemy wszyscy - dodaje.

Z kolei prof. Witold Orłowski, ekonomista w PwC, uważa, że dobrze się stało, że w ogóle NBP dostrzegł problem. - Negowanie istnienia wysokiej inflacji, co miało miejsce do tej pory, było złe. Dobrze więc, że NBP przyznaje, że mamy kłopot, bo jak dotąd mówili o tym wszyscy, za wyjątkiem banku centralnego - komentuje.

Zdaniem Witolda Orłowskiego są podstawy, aby sądzić, że znaleźliśmy się na progu tzw. inflacji popytowej. W praktyce to rezultat tzw. "przegrzania się" gospodarki, czyli wzrostu płac i niskiego bezrobocia oraz takich czynników, jak m.in. wzrost energii, co winduje w górę ceny.

- Obecnie mamy do czynienia z kumulacją wielu czynników jednocześnie, znaleźliśmy się w niebezpiecznym miejscu. Jeżeli dojdzie do trwałego wzrostu inflacji, może być problem z jej wygaszeniem - ostrzega ekonomista.

Gospodarka nie lubi szoku

Według Moniki Kurtek, głównej ekonomistki w Banku Pocztowym, w warunkach dalszego spadku bezrobocia, rosnących płac (w tym minimalnej) i ogromnego wzrostu inwestycji w najbliższych latach inflacja w Polsce pozostanie wysoka.

Ekspertka przyznaje jednocześnie, że obecnie wszystkie główne banki centralne na świecie, podobnie jak polski bank centralny, zanim podejmą decyzję, chcą mieć pewność, że gospodarki wkroczyły trwale na ścieżkę ożywienia. - Dla wszystkich to eksperyment, bo może okazać się, że przy wysokim wzroście PKB i inflacji, trzeba będzie zacieśnić politykę monetarną w szybkim tempie. A takiego szoku gospodarki nie lubią - komentuje Kurtek.

Według ekonomistki właśnie dlatego RPP czeka na razie z podwyżkami stóp, choć w innych krajach naszego regionu rozpoczęły się już podwyżki. - Najprawdopodobniej jesienią rozpocznie się w Polsce zacieśnianie polityki monetarnej, ale pierwszym krokiem będzie ograniczanie skupu aktywów. Podwyżki stóp procentowych będą drugim krokiem i nastąpią w drugim kwartale przyszłego roku - prognozuje.

Wszystko wskazuje na podwyżki

Grzegorz Ogonek, ekonomista Santander, ocenia wypowiedź Adama Glapińskiego dla "FT" jako szykowanie gruntu pod normalizację polityki pieniężnej. - To pierwsza wypowiedź prezesa NBP, w której nie wyklucza on podwyżek stóp w tym roku - komentuje.

Jego zdaniem szczególne znaczenie będzie miała zwłaszcza listopadowa prognoza NBP, bo pojawi się w czasie, gdy będziemy więcej wiedzieć na temat skutków spodziewanej kolejnej fali pandemii (która - choćby ze względu na ewentualne lockdowny - ma duże znaczenie dla gospodarki) i wzrostu inflacji.

Z kolei dr Maciej Bukowski, ekonomista Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego i prezes WiseEuropa, ocenia, że obecny optymizm NBP jest nadmierny.

- W sytuacji, gdy np. Czesi i Węgrzy już rozpoczęli podwyżki stóp procentowych, my na razie mamy politykę ograniczającą się do komunikatów. To zbyt optymistyczne. Do kształtowania oczekiwań inflacyjnych sama komunikacja nie wystarczy. Potrzebne są działania tu i teraz - ocenia prezes WiseEuropa.

Eksperci są zgodni: z badań koniunktury wynika wyraźnie, że firmy przemysłowe, budowlane i handlu detalicznego planują podwyżki cen. - Odmrożenie gospodarki może dodatkowo nasilić presję cenową. Ryzyka dla inflacji skierowane są więc w górę. Dlatego wraz z odbudową gospodarki oczekiwałbym stopniowej normalizacji polityki pieniężnej - komentuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Jego zdaniem zerowe nominalne stopy powinny być traktowane jako nadzwyczajna sytuacja w warunkach głębokiego kryzysu. Gospodarka z niego się wydobywa, dlatego warto komunikować perspektywę normalizacji polityki pieniężnej.

Na razie nie poznamy stanowiska NBP w tej kwestii. Biuro prasowe NBP, do którego zwróciliśmy się z pytaniami, odesłało nas z kwitkiem. "Ze względu na trwający blackout period nie możemy udzielić odpowiedzi na Pani pytania. Zapraszamy do zadawania pytań na piątkową konferencję Prezesa NBP" - stwierdzili przedstawiciele banku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(622)
BLONDYNKI
2 lata temu
u glapy za 65 tysięcy zł wspomagają prezesa. Codziennie rano jedna z nich mu obciąga i wtedy prezo ma humor może gadać głupoty. A PISDU-DACKI go popiera bo może ma w tym jakiś udział.
grosik
2 lata temu
Gdy prezesina z kaczej łaski zajmuje się piersiastymi blundynami,zamiast dbać o narodowy pieniądz ,to takie są tego efekty.Będzie to się nam odbijało czkawką jeszcze przez lata.
grosik
2 lata temu
Gdy prezesina z kaczej łaski zajmuje się piersiastymi blunynami,zamiast dbać o narodowy pieniądz ,to takie są tego efekty.Będzie to się nam odbijało czkawką jeszcze przez lata.
wacek
2 lata temu
Facet bez kompetencji , został prezesem po tak kazał prezes.
BC 149HX
2 lata temu
I co jemu podpowiadają obie blądynki , czy znowu mieszają w garnku ..
...
Następna strona