- Była mowa o powrocie [Donalda Tuska - red.] poprzez Senat. Ktoś miałby zrezygnować, byłyby wybory i on wziąłby w nich udział. Musiałby je oczywiście wygrać. Ale to tylko spekulacje. Nie mam wiedzy na temat planów Tuska - powiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". Rozmowę, która ukazała się w środę, przeprowadzono jeszcze przed sobotnią Radą Krajową Platformy Obywatelskiej i oficjalnym powrotem Tuska na fotel przewodniczącego partii.
Przeprowadzający wywiad Tomasz Sakiewicz i Katarzyna Gójska stwierdzili w pewnym momencie, że były premier tym razem naprawdę może powrócić do polskiej polityki, ponieważ "kończy mu się kontrakt". Dziennikarze prawdopodobnie mieli na myśli to, że w 2022 r. miała upłynąć trzyletnia kadencja Tuska w roli przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
- Ten wskazany przez państwa powód rzeczywiście może okazać się prawdziwy i sprowadzić Tuska do Polski. Z tego co wiem, jego pozycja nie jest - mówiąc delikatnie - najmocniejsza - powiedział Kaczyński.
- Brak zamiłowania do ciężkiej pracy pana Tuska - u nas dobrze znany, dowcipy o tym są - tam coraz gorzej jest przyjmowany, a na dodatek jego germanocentryczność nie wszystkim odpowiada. Zatem najpewniej nie ma innego wyjścia i musi wrócić - dodał wicepremier.
Kaczyński stwierdził też, że ewentualny powrót Tuska "prawdomównie rzeczywiście ożywi jakąś mniejszościową część elektoratu Platformy Obywatelskiej".
Dopytywany o to, czy były przewodniczący Rady Europejskiej mógłby zostać kandydatem na premiera technicznego, i w ten sposób ponownie zaangażować się w krajową politykę, Kaczyński odparł, że byłaby to "dość ryzykowna akcja".
- Taka większość wymagałaby oczywiście części naszej koalicji, ale także Konfederacji. Nie dawałbym szans na zrealizowanie takiego zamierzenia. Ono jest mało prawdopodobne. Taka sytuacja nie umocniłaby Tuska i jestem pewien, iż on sam dobrze to wie. Tak jak za czasów pierwszego naszego rządu w latach 2005–2007 nie był zwolennikiem obalania nas za wszelką cenę. Nie chciał iść z Samoobroną, bo traktował to jako obciążenie - powiedział Kaczyński w rozmowie z "Gazetą Polską".