Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce odwołać prezydent Łodzi Hannę Zdanowską. Kim jest Agnieszka Wojciechowska Van Heukelom?

Marcin Darda
Marcin Darda
"Charyzmatyczna, ale zbudowana z paradoksów" - taki obraz Agnieszki Wojciechowskiej Van Heukelom kreślą ludzie, którzy dobrze ją znają. To ona jest pełnomocniczką akcji referendalnej, która chce odwołać prezydent Łodzi Hannę Zdanowską (PO). Trzeciej w ciągu dziewięciu lat. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
"Charyzmatyczna, ale zbudowana z paradoksów" - taki obraz Agnieszki Wojciechowskiej Van Heukelom kreślą ludzie, którzy dobrze ją znają. To ona jest pełnomocniczką akcji referendalnej, która chce odwołać prezydent Łodzi Hannę Zdanowską (PO). Trzeciej w ciągu dziewięciu lat. CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>Fot.Szymczak Krzysztof / Polska Press
"Charyzmatyczna, ale zbudowana z paradoksów" - taki obraz Agnieszki Wojciechowskiej Van Heukelom kreślą ludzie, którzy dobrze ją znają. To ona jest pełnomocniczką akcji referendalnej, która chce odwołać prezydent Łodzi Hannę Zdanowską (PO). Trzeciej w ciągu dziewięciu lat.

– Rzeczywiście, miał miejsce przykry incydent, ale nie ma się czym chwalić. Nie wiem, o co poszło. Wychodziliśmy z pracy, ze strony pani Wojciechowskiej padły ciężkie słowa na różne litery alfabetu, a potem dostałem w twarz.

Tak w 2004 r. tłumaczył się z siarczystego ciosu otwartą dłonią, który zainkasował od Wojciechowskiej Van Heukelom**Jacek Zieliński**, ówczesny dyrektor Biura Partnerstwa i Funduszy Urzędu Miasta Łodzi, w którym ona sama była wicedyrektorem. Podobno poszło o to, że Zieliński nie bardzo chciał swymi kompetencjami dzielić z zastępczynią, poza tym miał ją mobbingować, nawet szarpać. Prezydent Jerzy Kropiwnicki oboje ukarał upomnieniem, potem to Zieliński odszedł z urzędu, a paradoks polegał na tym, że do dziś niektórzy sądzą, że stał się sławny dzięki "liściowi" od Wojciechowskiej, a i tak przepadł bez wieści, a Wojciechowska przeciwnie. Ów "przykry incydent" na kilka najbliższych lat ustalił publiczny wizerunek pełnomocniczki najnowszego referendum o odwołanie prezydent Zdanowskiej, acz dziś łodzianie kojarzą ją z zupełnie czym innym. Od lat słynie z ciężkiej krytyki adresowanej do prezydent Łodzi i wszelkiej aktywności głównie tam, gdzie pomocy potrzebują lokatorzy, ale nie tylko - głównie ludzie przegrywający starcia z machiną urzędową.

Urodzona w Łodzi, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim, córka działacza opozycji antykomunistycznej, sama aktywna w opozycji od czasów liceum, na studiach także w NZS, potem w Solidarności. Wojciechowska prowadziła kampanię Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego przed pierwszymi w Polsce wyborami samorządowymi. ŁPO odniosło wtedy sukces, prezydentem został Grzegorz Palka, a Wojciechowska rzecznikiem prasowym pierwszego niekomunistycznego wojewody łódzkiego, Waldemara Bohdanowicza. Kolejne 10 lat spędziła w Holandii, pracowała m.in. w firmach ubezpieczeniowych. Po powrocie do kraju odezwał się Jerzy Kropiwnicki, wówczas już prezydent Łodzi. Wojciechowska była jego asystentką, ale prezydent powierzył jej misję zbudowania od podstaw Regionalnego Biura Województwa Łódzkiego w Brukseli.

W 2007 r. po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, została dyrektorem biura poselskiego Joanny Kluzik-Rostkowskiej, której PiS dał pierwsze miejsce łódzkiej listy. Sama Wojciechowska też była w PiS, ale usunął ją z partii ówczesny szef lokalnych struktur Jarosław Jagiełło, ale jak mówiono wówczas, wskutek intryg i zleceń pisania przez szeregowych członków donosów na Wojciechowską. Po tym, jak Kluzik-Rostkowska została uznana przez kierownictwo PiS za jedną z winnych porażki Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich po katastrofie smoleńskiej, obie zaczęły organizować partię Polska Jest Najważniejsza. Wbrew temu co się w Łodzi mówi, nie zmienia partii jak rękawiczek, bo była w dwóch. Kluzik-Rostkowska odeszła do PO, Wojciechowska została w PJN do momentu wykreślenia partii z rejestru.

Potem w kolejnych wyborach zyskiwała poparcie Janusza Korwin-Mikkego czy Pawła Kukiza, była też asystentką Kornela Morawieckiego. Wojciechowska dwa razy przegrała wybory na prezydenta Łodzi: w 2014 r. zdobyła piąty wynik na dziewięcioro kandydatów (3,50 proc.), a w 2018 r. na taką samą liczbę kandydatów, wynik czwarty (1,32 proc.).

To m.in. poprzez brak zwycięstwa w jakichkolwiek wyborach, Wojciechowska nie jest poważnie traktowana przez PO i zaplecze prezydent Zdanowskiej, acz ona sama mówi, że to dla niej komplement.

- Pracowałam przy powstawaniu samorządu w Polsce, czuję samorząd i wiem o co w nim chodzi, podczas gdy prezydent Zdanowska samorząd traktuje jak swoją prywatną firmę - mówi Wojciechowska.

Ludzie, którzy ją znają mówią, że jest uczciwa i charyzmatyczna, ale zbudowana z paradoksów: umie organizować pracę innym, ale wszystko chce kontrolować i robić sama, co sprawia, że jej otoczenie czuje się zbyteczne. Umie logicznie argumentować i planować, ale bywa, że w działaniu racjonalizm przykrywają emocje. Nawet Ci którzy sądzą, że Zdanowskiej odwołanie się należy, są jednocześnie zdania, że "Agnieszka może czuć do niej osobisty uraz". Mimo, że uchodzi za człowieka z wysokim ego, ma do siebie dystans. Po przegranych wyborach powtarza, że "jedyny mandat, który jej nie grozi, to ten z wyborów".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki