W niedzielę w jednym z punktów szczepień w Grodzisku Mazowieckim doszło do awantury. Na teren punktu chciały wejść osoby z logo organizacji "Polskie Żółte Kamizelki". Organizacja ta m.in. zniechęca do szczepienia się przeciwko COVID-19. Z incydentu opublikowano nagranie, słychać wulgarne krzyki i hasła antyszczepionkowe. Zarówno minister zdrowia, jak i wiceminister Waldemar Kraska, wyrazili swoje "przerażenie" zaistniałą sytuacją. Głos zabrał także Tomasz Rożek, który zajmuje się tematem pandemii i szczepień. Naukowiec podkreśla, że atak na punkt szczepień go nie dziwi, bo: "jest naturalną konsekwencją procesów", które obserwuje od ponad roku.

Rożek: ktoś mi pisze, że jak mnie spotka na ulicy, to wbije mi igłę w oko, kto inny, że będę wisiał za moją zbrodnię

"W zasadzie od początku pandemii piszę i robię na jej temat filmy. Prowadzę kanały popularnonaukowe, nie mogę tego tematu omijać. I niemal od początku spotykam się z niespotykaną wcześniej falą nienawiści" – czytamy we wpisie Rożka na Facebooku. "Dostaję groźby, nie ma dnia, żebym nie był wyzywany, obrażana jest przy okazji także moja rodzina. Ktoś mi pisze, że jak mnie spotka na ulicy, to wbije mi igłę w oko, kto inny, że będę wisiał za moja zbrodnie".

"Od dawna piszę, że antyszczepionkowcy (nie mylić z tymi, którzy mają wątpliwości i pytania nt. szczepień) to środowisko ekstremalne, to towarzystwo, którego przedstawiciele są nie tylko wulgarni, ale także grożą i zastraszają ludzi piszących o pandemii. Do niedawna takie wpisy wywoływały śmiech i były okazją do żartów. Mnie od kilku miesięcy do śmiechu nie jest" – zaznacza dalej we wpisie naukowiec.

"Dzisiejszy atak na punkt szczepień mnie nie dziwi. Jest naturalną konsekwencją procesów, które widzę od ponad roku. Bardzo chciałbym się mylić, że obawiam się jednak, że to dopiero początek":

(ks)