Postępowanie przed Izbą Dyscyplinarną narusza prawo do sprawiedliwego i bezstronnego sądu z art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka – uznał w zeszłym tygodniu ETPC i zasądził na rzecz adwokatki, która wniosła do niego skargę, 15 tys. euro. Był to kolejny głos kwestionujący istnienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zdaniem ekspertów orzeczenie pokazuje jednak i to, w jakim galimatiasie prawnym funkcjonujemy. Spór o reformy wymiaru sprawiedliwości doprowadził bowiem do tego, że 15 tys. euro zadośćuczynienia ma trafić do prawniczki będącej wielokrotnym gościem adwokackiego pionu dyscyplinarnego. Jej sprawa nie trafiłaby do Strasburga, gdyby nie przywłaszczyła pieniędzy klienta.
Szósta dyscyplinarka
Historia dyscyplinarna Joanny R. (dziś byłej adwokatki) w sprawie, która dobrnęła do ETPCz, zaczyna się w 2013 r., kiedy to jej klient, przedsiębiorca budowlany, zorientował się, że wyegzekwowane rok wcześniej przez komornika pieniądze – około 30 tys. zł – nie trafiły na konto firmowe, ale na konto prawniczki. Biznesmen, powołując się na utratę zaufania, cofnął pełnomocnictwa, zażądał rozliczenia i zwrotu dokumentów. Pieniędzy ani dokumentów nie otrzymał – mecenas twierdziła, że doszło do kompensaty należności. Mężczyzna skierował do sądu pozew o zapłatę. Wygrał. Orzeczenie stało się prawomocne, ale egzekucja nieskuteczna.
Czytaj też: