Kraj

Aborcja? Same to ogarniemy

Konserwatywni politycy wciąż grają prawami kobiet, wciąż trzymają nas jako zakładniczki bieżących przepychanek o władzę. Obiecywali nam zdrowie i bezpieczeństwo przed wyborami – zabiegając o nasze głosy. Po wyborach okazało się, że nawet najbardziej podstawowa propozycja dekryminalizacji aborcji jest dla nich zbyt skomplikowana.

Rusza zbiórka podpisów w ramach kampanii „Same to ogarniemy”, której w Polsce przewodzą Strajk Kobiet i inicjatywa Wschód. Akcja ma na celu m.in. zapewnienie dostępu do darmowej aborcji w państwach, gdzie jest to legalne, eliminację finansowych barier dla obywateli UE, a także rozszerzenie debaty na temat aborcji w Polsce i spopularyzowania jej jako części ochrony zdrowia. Aktywistki z wielu europejskich organizacji feministycznych chcą zebrać milion podpisów.

– Oczywiście to nie jest idealne rozwiązanie – to rozwiązanie, które ośmiesza nasz rząd, który nie jest w stanie dotrzymać obietnic – mówią inicjatorki akcji. – Każda osoba, obywatelka czy rezydentka Unii Europejskiej będzie mogła otrzymać świadczenie europejskie w tych krajach, które przystąpią do projektu, biorąc na ten cel pieniądze z dofinansowania unijnego. Bez zaświadczeń, papierów, skierowań – mówiła w czasie konferencji zapowiadającej akcję Marta Lempart.

Dr Szymon & Mr Hołownia

– Nie będziemy płakać albo prosić, tylko będziemy ogarniać po swojemu i sięgać po różne narzędzia, do których mamy prawo jako obywatelki Unii Europejskiej. Przed nami intensywne tygodnie zbiórki podpisów. Zaczynamy 24 kwietnia o 12.00 przy Rondzie Praw Kobiet – mówiła Dominika Lasota.

Politycy zawiedli, a może kłamali

Konserwatywni politycy wciąż grają prawami kobiet, wciąż trzymają nas jako zakładniczki bieżących przepychanek o władzę. Obiecywali nam zdrowie i bezpieczeństwo przed wyborami – zabiegając o nasze głosy. Po wyborach okazało się, że nawet najbardziej podstawowa propozycja dekryminalizacji aborcji jest dla nich zbyt skomplikowana. Szymon Hołownia stwierdził, że nie warto aborcji mieszać do wyborów samorządowych. Że nie ma co czytać propozycji ustaw w grudniu, że trzeba poczekać, aż PSL wysmaży swoją, a potem, że 8 marca to zła data, a lepsza będzie 11 kwietnia.

11 kwietnia udało się zebrać wystarczającą liczbę podpisów, by wszystkie cztery propozycje ustaw – dwie Lewicy i po jednej Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi – przepchnąć do prac w komisji. „Przepchnąć”, bo wielu polityków PSL głosowało razem z Konfederacją i PiS-em, a niektórzy, jak Roman Giertych z KO, którego wiarygodność przed wyborami żyrowała własna córka, po prostu na głosowanie nie przyszli.

– Głosowaliśmy na Trzecią Drogę taktycznie, żeby odsunąć od władzy autorytarny PiS. To nie Szymon Hołownia wygrał wybory, to my, obywatelki, głosowałyśmy za władzą demokratyczną, która teraz lekceważy wolę swoich wyborczyń – mówiła Dominika Lasota.

Wiele wskazuje, że pomysł debatowania nad wszystkimi projektami naraz to gra na zwłokę. Podobnie jest z pomysłem referendum, które według polityków Trzeciej Drogi miało być tym najsilniejszym zobowiązaniem dla prezydenta Dudy. Jednak zanim komisja wypracuje konsensus, który będzie do przyjęcia przez większość, może zmienić się prezydent.

Co chce ugrać Hołownia, blokując debatę nad prawem do aborcji?

Strajk Kobiet i Inicjatywa Wschód mówią: dosyć! Koniec czekania, koniec zabawy życiem i zdrowiem kobiet. Biorą sprawy we własne ręce. Wypracowały Europejską Inicjatywę Obywatelską (ECI) na rzecz zapewnienia dostępnej i darmowej aborcji dla obywatelek UE.

Inicjatywa już została sprawdzona pod względem formalnym przez Komisję i po zebraniu podpisów trafi pod dyskusję PE. Nowego parlamentu, który zostanie wyłoniony w wyniku czerwcowych wyborów.

Aborcja na stół

Kobiety po raz kolejny wyciągają do polityków rękę, a zbiórka podpisów będzie elementem kampanii profrekwencyjnej przed wyborami, które odbędą się 7 czerwca. Bo te wybory są bardzo ważne. Nie możemy dopuścić, by większość w nowym PE uzyskały zmobilizowane środowiska prawicowych konserwatystów i otwartych bądź skrytych przeciwników dalszej integracji. Przy okazji zbierania podpisów (w Polsce cel to 250 tysięcy) aktywistki Wschodu i Strajku Kobiet objadą Polskę, zachęcając do wzięcia udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

– Widzimy to, że znacznie wzrasta poparcie dla skrajnej prawicy. To samo, co widziałyśmy w zeszłym roku, w marcu, kiedy poparcie dla Konfederacji sięgnęło nagle 15 punktów procentowych poparcia. Dlatego zdecydowałyśmy się na to, by faktycznie dołączyć do inicjatywy, ale też wypowiedzieć bardzo wyraźnie naszym obywatelkom, że nie możemy oddać Parlamentu Europejskiego fundamentalistom, osobom, które mają poglądy bardzo bliskie faszyzmu. Dlatego znowu zachęcamy kobiety i młode osoby do głosowania. Widzimy, że aborcja jest tym, co trzeba położyć na stole. W Europie wciąż 20 mln kobiet nie ma do niej dostępu. Niekoniecznie możemy być zadowoleni z polityki, z polityków, ale musimy wybrać i chcemy wybrać tych i te, które zagłosują tak, by nasze postulaty zostały spełnione – tłumaczą aktywistki.

Nie ma prawdziwej demokracji bez praw kobiet. Tak jak już ponad sto lat temu w Polsce, a w innych krajach nieco później, kobiety słyszały, że ich udział w wyborach, ich prawo do głosowania i kandydowania niczego tak naprawdę nie zmieni, tak teraz słyszymy, że nasze prawa do samostanowienia, nasze prawa reprodukcyjne nie mają nic wspólnego z polityką czy demokracją, bo są kwestią „światopoglądową”.

Nie są. Nie są tym bardziej, im głośniej Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że jest inaczej. Im dłużej Szymon Hołownia przytrzymuje prace nad ustawami mającymi zagwarantować kobietom bezpieczeństwo i godność. Odkąd kobiety wywalczyły sobie prawa polityczne, w agendzie znalazły się kwestie wcześniej niezauważane: edukacji, warunków pracy, ochrony zdrowia, mieszkania, pomocy społecznej, dyskryminacji i przemocy, a wreszcie prawa reprodukcyjne. Poprawiły się warunki życia, zaczęto wypracowywać polityki publiczne bardziej sprawiedliwe, szanujące potrzeby rozmaitych grup społecznych, nie tylko tych uprzywilejowanych. Odkąd możemy głosować wszystkie, politycy muszą udowodnić, że ich działania mają na celu nasze dobro.

Co powie proboszcz, a co bańka? – jak Hołownia lawiruje w sprawie aborcji

PiS dowiódł, że każdy aspekt naszego życia jest związany z polityką. Teraz pokazuje to koalicja Polski 2050 (albo jak ją nazywa Marta Lempart – Polski 1993) i PSL.

Nie ma demokracji bez praw reprodukcyjnych. Jak widać, wszystkie organizacje sponsorowane przez autorytarną, niedemokratyczną Rosję uderzają najpierw w prawa kobiet i osób LGBT. Opisały to Elżbieta Korolczuk i Agnieszka Graff w książce Kto się boi gender? Słabe, przestraszone kobiety, niepewne swojego losu, szantażowane podejrzeniem, że czyhają na życie swoich dzieci, zmuszone uciekać się do zagrażających ich życiu aborcji wysoko płatnych, ale przeprowadzanych nielegalnie, w podejrzanych warunkach, to słabsze, bardziej podatne na manipulacje społeczeństwo. Dlatego nie będzie silnej demokracji bez prawa kobiet do ich własnych ciał.

Inicjatywa Wschodu i Strajku Kobiet jest międzynarodowa, jej hasło to My Voice My Choice. Plan i podstawy prawne kampanii opracowała organizacja Instytut 8 marca ze Słowenii. Podpisy pod inicjatywą będą zbierane online i na papierze, start akcji zaplanowano na środę 24 kwietnia o 12.00 na Rondzie Praw Kobiet w Warszawie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka strony KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij