Królowa życia bez prze(y)szłości? Prawo zapomina, ludzie nie muszą
Media przypomniały przestępczą przeszłość jednej z celebrytek — "królowych życia" — gwiazdy kolejnych programów rozrywkowych emitowanych przez różne stacje. Niechlubna przeszłość związana z organizowaniem prostytucji i wykorzystywaniem kobiet może oznaczać koniec kariery celebrytki. Prawo karne pozwala zapomnieć, "zatrzeć" błędy popełnione przez człowieka. Ludzi do tego zmusić nie można — analizuje dr hab. Mikołaj Małecki, twórca portalu DogmatyKarnisty.pl
O kryminalnej przeszłości rozpoznawalnej gwiazdy telewizyjnej i internetowej przypomniał w obszernym materiale portal Goniec.pl (zob. D. Arciszewski, Śledztwo Gońca: Jak gwiazda Polsatu kazała zgwałcić Marysię. Mroczne tajemnice Królowej Życia, Goniec.pl z 25.04.2024).
Przeszłość nie wybacza
"Dagmara Kaźmierska w swoim burdelu lubiła ład i porządek. Za nieposłuszeństwo karała. 24-letnią Marysię pobiła, a później kazała zgwałcić" — czytamy na portalu Goniec.pl
Portal dokładnie opisuje działalność celebrytki, dotyczącą prostytucji: "Na co dzień Kaźmierska swoim podwładnym powtarzała, że mają robić z klientami to, "czego sobie zażyczą". Czyli, jak wspomni w trakcie postępowania Marysia, "uprawiać z nimi seks w taki sposób, jaki chcą, bo przecież za to płacą" — opisuje portal.
Czytaj także: Dlaczego telewizja promuje patologiczne zachowania? "Zdycha i szuka widzów"
Kobieta, jak stwierdził sąd, kierowała także zgwałceniem jednej z pracownic: "Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżona Dagmara Kaźmierska kierowała wykonaniem czynu zabronionego, czyli zgwałcenia Marii A., co podkreślono w uzasadnieniu prawomocnego wyroku skazującego "Dagę" na łączną karę 3 lat pozbawienia wolności (wyrok dotyczył także m.in. sutenerstwa i przymuszania do prostytucji)" — relacjonuje portal.
Przywilej zatarcia skazania
Osoba, która wykonała orzeczoną karę i wyszła na wolność, ma możliwość podjęcia pracy zarobkowej, ułożenia sobie życia na nowo, odcięcia się od przeszłości i patrzenia w przyszłość. Skoro nałożona kara została wykonana i skazany rozliczył się ze swojego czynu, instytucje państwa nie mogą wymagać od niego ponoszenia kolejnych dolegliwości związanych z popełnionym przestępstwem.
- Zobacz artykuł naukowy: Czy dochody czerpane z wiedzy o przestępstwie powinny podlegać przepadkowi?
Zgodnie z obowiązującym prawem, fakt popełnienia przestępstwa i skazania sprawcy nie musi ciągnąć się za nim przez całe życie. Kodeks karny mówi o tzw. zatarciu skazania, a więc sytuacji, w której w świetle prawa dana osoba formalnie przestaje być uznawana za osobę karaną. Wpis o skazaniu/ukaraniu wykreśla się z państwowych rejestrów.
Zgodnie z art. 106 k.k.: "Z chwilą zatarcia skazania uważa się je za niebyłe; wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych". Kolejne przepisy Kodeksu karnego precyzują, po jakim czasie skazanie ulega zatarciu, przykładowo: w razie skazania na karę 3 lat pozbawienia wolności zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 10 lat od wykonania tej kary.
Czytaj także: Tak Dagmara Kaźmierska karała prostytutki
Instytucja zatarcia skazania pozwala powrócić obywatelowi do społeczeństwa "z czystą kartą". Instytucje państwa i inne podmioty mające obowiązek weryfikować karalność osoby zatrudnianej, po zatarciu skazania nie mogą powoływać się na fakt skazania danej osoby za przestępstwo. Mogą też nie mieć dostępu do takiej informacji, bo znika ona z oficjalnych rejestrów.
Fakt pozostaje faktem
Z jednej strony obywatel ma gwarancję, że po pewnym czasie od wykonania kary państwo zapomni o jego złej przeszłości. Z drugiej strony fakt zatarcia skazania jest swoistą fikcją prawną, stworzoną dla ściśle określonych celów. Przepis Kodeksu karnego stwierdza: "skazanie uważa się za niebyłe" — użyto tu określenia "uważa się", a więc tylko tak się przyjmuje dla określonych celów.
Zatarcie skazania nie zmienia przeszłości, lecz ma jedynie ułatwić człowiekowi start w przyszłość.
Chodzi o to, by władza publiczna nie nakładała na skazanego dodatkowych dolegliwości, ponieważ już ostatecznie rozliczyła go z popełnionego czynu. To jednak nie oznacza, że inni ludzie mają zakaz dzielenia się informacjami o fakcie skazania danej osoby za przestępstwo. Fakt pozostaje faktem i nawet po zatarciu skazania jesteśmy uprawnieni do informowania się o mrocznej przeszłości danej osoby.
Prawo zapomina, ludzie zapominać nie muszą.
Czytaj także: Kolejna decyzja Polsatu po aferze z Dagmarą Kaźmierską. "Znika do odwołania z anten"
Publiczny osąd
Nic więc dziwnego, że w przypadku osób znanych publicznie, celebrytów, influencerów, gwiazd programów telewizyjnych, chcemy wiedzieć jak najwięcej o ich życiu i przeszłości. Osoba wystawiająca się na widok publiczny z własnej woli poddaje się pod publiczny osąd, również w kontekście jej przeszłości. Niechlubne fakty mogą wpływać na ocenę danej osoby, a skoro działa publicznie, ludzie mają prawo wiedzieć, kim tak naprawdę jest/była ich ulubiona gwiazda.
Informowanie o kryminalnej przeszłości człowieka musi spełniać zasady proporcjonalności. Nie ma wątpliwości, że jest to ingerencja w prawa i wolności człowieka, w tym prawo do prywatności, chronione konstytucyjnie. Zatem konieczny jest umiar i ostrożność w wyciąganiu na światło dzienne niewygodnych faktów z dawnego życia innych ludzi. W skrajnej sytuacji nadużycia prawa do wygarnięcia komuś jego przeszłości narażamy się na odpowiedzialność za zniesławienie.
Nie ma jednak wątpliwości, że im bardziej ktoś jest publicznie znany, im bardziej dane fakty mogą mieć znaczenie dla oceny jego postawy i aktualnej działalności, tym większe podstawy, by fakty te ujawnić lub przypomnieć opinii publicznej.
Opracował dr hab. Mikołaj Małecki, wykładowca w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, twórca portalu DogmatyKarnisty.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.