Kierwiński gorzko o służbach za czasów PiS. Mówi o hołubieniu zdrajcy
Sprawa sędziego Tomasz Szmydta, który uciekł na Białoruś i poprosił o azyl, nabiera rumieńców. Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował, że prokuratura złożyła w środę wniosek do sądu dyscyplinarnego NSA o zgodę na uchylenie immunitetu.
Śledczy domagają się także zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie uciekiniera pod zarzutem szpiegostwa.
W ocenie szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego nie ma najmniejszych wątpliwości, że Tomasz Szmydt jest zdrajcą. Jak mówił w "Poranku TOK FM", służby pracują obecnie nad ustaleniem od kiedy Szmydt szpiegował na rzecz obcego państwa oraz jaka jest skala strat z tego wynikających.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
- Ostatnie osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości to okres totalnego demontażu służb specjalnych i okres osłabienia państwa polskiego - mówił gość Karoliny Lewickiej. Kierwiński dodał, że nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak osoba, która była tak mocno hołubiona przez PiS, mogła jednocześnie być szpiegiem. Minister wskazał, że służby sprawdzają także, czy osoby, z którymi Szmydt stykał się zawodowo, świadomie lub nieświadomie uczestniczyły w tym procederze.
- Służby walczą z rosyjską agenturą w Polsce, nie mam żadnych wątpliwości, że taka działała przy poprzedniej władzy. Jak dodał, niepokojące sygnały pojawiały się już wcześniej. Alarmem dla polskich służb powinien być, chociażby wyjazd Szmydta na Białoruś. Jak zaznaczył min. Kierwiński, to co działo się ze służbami za czasów PiS, jest nie do pomyślenia. Wyjaśnił, że opinia publiczna będzie informowana o postępach w sprawie, ale tak, by nie zaszkodzić trwającemu postępowaniu. - Nie zapominajmy, że jeśli ktoś szpiegował, jest duże prawdopodobieństwo, że nie działał sam, więc w sposób oczywisty służby muszą zrobić wszystko, by takie osoby także namierzyć - podkreślił gość TOK FM.
Kierwiński podczas Dnia Strażaka. "Przykry incydent"
Marcin Kierwiński odniósł się także do sobotniego incydentu podczas przemówienia z okazji Dnia Strażaka. - Nie mam wątpliwości, że system nagłaśniający działał źle. Wszelkie insynuacje, co do mojego stanu są podłym kłamstwem - podkreślił.
Jak dodał, czeka na wyjaśnienia od firmy, która zajmowała się nagłośnieniem. Nie omieszkał też przypomnieć, że chce, aby wobec osób, które sugerowały mu stan nietrzeźwości, zostały wyciągnięte konsekwencje prawne.
- Pozwy będą wysłane do tych, którzy dopuścili się najgorszych komentarzy. Rozwiałem już wielokrotnie wszystkie wątpliwości twardymi badaniami - mówił w "Poranku Radia TOK FM". Zapytany, dlaczego nie pokazał wyników na obecność alkoholu we krwi, tylko w wydychanym powietrzu, wyjaśnił, że na wyniki krwi czeka się kilka godzin, a testy z powietrza są dostępne "od ręki", a tym samym chciał uciąć wszelkie spekulacje.
- Ja ten przykry dla mnie incydent już zamknąłem i nie chcę do niego wracać. Wyniki z badania krwi, jeśli będzie trzeba, zaprezentuję na sali sądowej - podsumował minister spraw wewnętrznych.
- Posłał ją "do diabła", ale mu się odgryzła. Ukrainki ujawniają dwa oblicza Polaków
- "Koperta musiała być tak gruba, że stała w pionie". O kupowaniu najlepszych parafii w Polsce
- Iran czeka rewolucja po śmierci prezydenta? "Atmosfera może być napięta"
- "Wina pójdzie na Rosjan". Zaskakujące słowa eksperta ws. ostatnich pożarów w Polsce
- Spór na Słowacji się zaognia. "To może doprowadzić do wojny domowej"
- Jak pisać nowoczesne emaile biznesowe? 8 cennych wskazówek [ENGLISH BIZ]
- Tragedia w Małopolsce. Nie żyje 4-letnia dziewczynka. Matka trafiła do szpitala
- "Konflikt o światowych rozmiarach". Generał o ryzykownych decyzjach Ukrainy
- Netanjahu zostanie aresztowany? Jest decyzja Międzynarodowego Trybunału Karnego
- Makabryczne odkrycie we Wrocławiu. Z Odry wyłowiono zwłoki kobiety